Obsługa niepełnosprawnych w autobusach miejskich.
U mnie w mieście co prawda nie ma problemów z obsługą niepełnosprawnych w autobusach gdyż w większości przypadków nie korzystają oni z komunikacji miejskiej ale z własnych samochodów,lecz będąc wielokrotnie w Zielonej Górze często spotykałem sie z reakcją kierowcy że gdy widział na przystanku osobę niepełnosprawną to po prostu nie zatrzymywał sie na nim i jechał dalej.Często tez było tak że osoby niepełnosprawne nie były wpuszczane do autobusu a kierowca tłumaczył sie tym,że nie ma czasu wnosić i wynosić takiej osoby bo i tak ma już opóźnienie.Teraz powoli ta sytuacja ulega poprawie ale nadal daleko jej do poziomu europejskiego.
A kiedy to było? Mieszkam w Ochli i jak pewna pani wynosiła wózek to kierowca wyszedł i opuścił klapę. Zawsze jestam świadkiem miłego zachowania kierowcy w przypadku niepełnosprawnych i kobiet z wózkiem dziecięcym. Jak nie opuści podłogi to klapę a jak jest w ikarze lub m120 to jak nikt nie pomorze sam wyjdzie i udzieli pomocy. Mówie o wszystkich.
I takie są w większości przypadków realia transportu publicznego.Trzeba przyznać, że nie tak dawno temu. Kilka tygodni temu, byłem świadkiem jak do autobusu - Scanii PKS Grodzisk Mazowiecki - chciał się dostać mężczyzna na wózku z synem. Syn był w pełni sprawny. I to właśnie syn, samodzielnie otworzył podjazd. Kierowca nie zareagował
To ja mam jeszcze jeden przykład realiów w Warszawie.Filip pisze:I takie są w większości przypadków realia transportu publicznego.
Solaris Urbinetto 10, rocznik 2003, przewoźnik firma "Mobilis". Moja, lokalna linia 179. Do autobus chce się dostać niepełnosprawny na wózku inwalidzkim.
Kierowca, z pomocą jakiegoś pasażera... wniósł wózek do środka.
A ponieważ nie byłem świadkiem jak go wnosili - po prostu dobiegłem do autobusu, w momencie kiedy oni już skończyli go wnosić - toteż przez chwilę zastanawiałem się wtedy dlaczego kierowca nie otworzył platformy....
... szybko się to wyjaśniło.
Otóż tenże niepełnosprawny, na którymś z kolejnych przystanków zechciał wyjechać. Zasygnalizował to kierowcy - naciskając odpowiedni przycisk. Kierowca - grzeczny, uczynny i uprzejmy pan - natychmiast wyszedł z kabiny by pomóc niepełnosprawnemu.
I wtedy się okazało, że kierowca nie tylko nie potrafi otworzyć platformy, ale tak naprawdę nawet nie ma czym jej otworzyć.
Zauwżyłem jak najpierw drapał po stopniu (myślał, że platforma jest wysuwana), gdy podpowiedziałem mu, że ona jest podnoszona z podłogi pojawił się kolejny problem. W SU10 z 2003 nie ma żadnego uchwytu, są tylko otwory w platformie - trzeba mieć pręt.
Postanowiłem pomóc kierowcy. Obaj wynieśliśmy niepełnosprawnego. Kierowca nie potrafił zrobić nawet przyklęku
Wydaje mi się, że to nie jest kwestia przyzwyczajenia. To jest kwestia "dobrej woli" kierowcy. Kierowcy autobusów to tacy sami ludzie jak ci, których przewożą. Czyli są "dobrzy" i "źli". I dlatego zdarzają się sytuacje zarówno takie - jak np. opisał to KKS powyżej - a z drugiej strony bywa zupełnie odwrotnie, gdzie kierowca autobusu chętnie pomaga. Wychodzi z kabiny i wpuszcza bądź wypuszcza pasażera na wózkuFilip pisze:Może polscy kierowcy po prostu jeszcze sie nie przyzwyczaili,że komunikacją zbiorową jeżdżą również ludzie niepełnosprawni.
Po za tym jest jeszcze jeden problem - korki. W większości polskich miast korki są na tyle duże, że autobusy mają spore opóźnienia. Toteż kierowca po prostu nie ma czasu i nie chce pomagać - bo wyjście z kabiny i wpuszczenie człowieka na wózku zajęłoby zbyt wiele czasu, a on już jest opóźniony
Możliwe ale ja tu nie widzę usprawiedliwienia że jest spóźniony to i tak ma pomóc przecież od tego tez jest. Wyobraźmy sobie sytuacje że jest zimno i właśnie ta osoba oczekuje na ten autobus a jak ma się dostać jak jest sama. Tak jak napisałem wcześniej osoby niepełnosprawne nie mają zaufania do kierowców i na odwrót. Możliwe że się mylę ale taka jest moja opinia.J-31 pisze:Po za tym jest jeszcze jeden problem - korki. W większości polskich miast korki są na tyle duże, że autobusy mają spore opóźnienia. Toteż kierowca po prostu nie ma czasu i nie chce pomagać - bo wyjście z kabiny i wpuszczenie człowieka na wózku zajęłoby zbyt wiele czasu, a on już jest opóźniony
Jeśli krawężnik i chodnik są dobrze zrobione, sprawny niepełnosprawny wjedzie sam do niskopodłogowca bez przyklęku i rozkładania rampy.Razor 688 pisze:a jak ma się dostać jak jest sama.
Może jakaś akcja społeczna, żeby sobie zaufali?Tak jak napisałem wcześniej osoby niepełnosprawne nie mają zaufania do kierowców i na odwrót.
W Polsce "krawężniki i chodniki dobrze zrobione" ? Gdzie ?plocmaster pisze:Jeśli krawężnik i chodnik są dobrze zrobione, sprawny niepełnosprawny wjedzie sam do niskopodłogowca bez przyklęku i rozkładania rampy.
Zgadza się. Na wszystko trzeba po prostu popatrzeć z kilku stron. Zatem Masz również rację - kierowca jest od tego by pomóc niepełnosprawnemu, szczególnie jeśli autobus jest przystosowany technicznie do przewozu osób na wózkach inwalidzkichRazor 688 pisze:Możliwe ale ja tu nie widzę usprawiedliwienia że jest spóźniony to i tak ma pomóc przecież od tego tez jest.