Autobus 20- i 24-metrowy a sprawa Polska
Szczerze mówiąc po długich przemyśleniach doszedłem do wniosku że są przypadki gdy autobusy klasy giga są potrzebne. Np. gdy średnie miasto powiedzmy Radom (nie bierzcie tego dosłownie) i zostanie wybudowany tam ogromny zakład na przykład fabryka samochodów. W takim mieście nie ma po co budować sieci tramwajowej a obsługa zakładu zwykłymi przegubami kosztowałoby dużo (wielu kierowców i wiele silników). Drugi przykład to mogłaby być Warszawa, po paru latach nagromadzenie przewozów na Wilanowie. Obszar ten jest zbyt dlatego oddalony by budować tutaj tramwaj a ruch ten nie dotyczy rejonów mających dostęp do tramwajów.
Nie jestem ekspertem, ale wydaje mi się że przykłady te są w jakimś sensie uzasadnione.
Nie jestem ekspertem, ale wydaje mi się że przykłady te są w jakimś sensie uzasadnione.
Problemem może być jednak rozrzut zatrudnionych pracowników w regionie. Każdy przedsiębiorca chce mieć siłę roboczą jak najtańszą, nawet do tego stopnia, że opłaca mu się zwozić pracowników z całego województwa - patrz przykład PSSE w podtoruńskim Ostaszewie. Tam w godzinach pracowniczych potrafiło zjechać się 30 pojazdów (od minibusów przez w większości 10-12 metrowe do przeguba) z przeróżnych kierunków (nawet Grudziądz czy Golub-Dobrzyń). Jedna z firm zakupiła specjalnie na to zadanie autobus przegubowy (jedyny tam dowożący) i się w końcu na tym przejechała po zmianach w kadrze pracowniczej, która musiała dojeżdżać z innych lokalizacji.Filip7370 pisze:Np. gdy średnie miasto powiedzmy Radom (nie bierzcie tego dosłownie) i zostanie wybudowany tam ogromny zakład na przykład fabryka samochodów. W takim mieście nie ma po co budować sieci tramwajowej a obsługa zakładu zwykłymi przegubami kosztowałoby dużo (wielu kierowców i wiele silników).
To chyba tych dwuprzegubowców musiałoby być bardzo mało, bo gdyby stanowiły sporą część taboru, to ten tramwaj w końcu zacząłby się opłacać. Gdyby takie autobusy się opłacały, to nikt nie budowałby nowych sieci i linii tramwajowych.Filip7370 pisze:W takim mieście nie ma po co budować sieci tramwajowej a obsługa zakładu zwykłymi przegubami kosztowałoby dużo (wielu kierowców i wiele silników).
Mętnie napisałeś, jeśli chodzi o to, że nie opłaca się robić tramwaju na Wilanów, to jak może się nie opłacać, skoro się opłaca i będzie się go robić?Filip7370 pisze:Drugi przykład to mogłaby być Warszawa, po paru latach nagromadzenie przewozów na Wilanowie. Obszar ten jest zbyt dlatego oddalony by budować tutaj tramwaj a ruch ten nie dotyczy rejonów mających dostęp do tramwajów.
Dowoziłoby się pracowników tylko do dużego punktu przesiatkowego, tam zamieniają megabusa na inne linie komunikacyjne.Mike pisze:Problemem może być jednak rozrzut zatrudnionych pracowników w regionie
Co do reszty twojej wypowiedzi to rozpatruje jako szczególne przypadki gdy oplaca się mieć autobusy 24 metrowe. Nie twirdzę że zawsze mój pomysł się sprawdza.
Chodziło mi 4-5 sztuk, po to są takie duże żeby możnaby ograniczyć liczbę wozów, silników i kerowców - słowem kosztów.plocmaster pisze:To chyba tych dwuprzegubowców musiałoby być bardzo mało, bo...
Nie do końca bo popatrz jakie są koszty utworzenia tramwaju od zera. Baza, tory, przearanżowanie ruchu w obrębie przyszłych torów (inwestycje w drogi) i dopiero na końcu w tabor. Taki koszt byłby niewyobrażalnie wielku w stosunku do zakupu za 15 mln. 5 powiedzmy Vanhooli AGG300plocmaster pisze:gdyby stanowiły sporą część taboru, to ten tramwaj w końcu zacząłby się opłacać
To jest przykład chodzi mi że w mieście z komunikacją tramwajową wystąpi popyt na nią, ale jest on tak ooddalony że nie opłaca się się ciągnąć linii dojazdowej.plocmaster pisze:Mętnie napisałeś, jeśli chodzi o to, że nie opłaca się robić tramwaju na Wilanów, to jak może się nie opłacać, skoro się opłaca i będzie się go robić?
[ Dodano: 22 Wrz 2008 09:00 ]
Dowoziłoby się pracowników tylko do dużego punktu przesiatkowego, tam zamieniają megabusa na inne linie komunikacyjne.Mike pisze:Problemem może być jednak rozrzut zatrudnionych pracowników w regionie
Co do reszty twojej wypowiedzi to rozpatruje jako szczególne przypadki gdy oplaca się mieć autobusy 24 metrowe. Nie twirdzę że zawsze mój pomysł się sprawdza.
Chodziło mi 4-5 sztuk, po to są takie duże żeby możnaby ograniczyć liczbę wozów, silników i kerowców - słowem kosztów.plocmaster pisze:To chyba tych dwuprzegubowców musiałoby być bardzo mało, bo...
Nie do końca bo popatrz jakie są koszty utworzenia tramwaju od zera. Baza, tory, przearanżowanie ruchu w obrębie przyszłych torów (inwestycje w drogi) i dopiero na końcu w tabor. Taki koszt byłby niewyobrażalnie wielku w stosunku do zakupu za 15 mln. 5 powiedzmy Vanhooli AGG300.plocmaster pisze:gdyby stanowiły sporą część taboru, to ten tramwaj w końcu zacząłby się opłacać
To jest przykład chodzi mi że w mieście z komunikacją tramwajową wystąpi popyt na nią, ale jest on tak ooddalony że nie opłaca się się ciągnąć linii dojazdowej.plocmaster pisze:Mętnie napisałeś, jeśli chodzi o to, że nie opłaca się robić tramwaju na Wilanów, to jak może się nie opłacać, skoro się opłaca i będzie się go robić?
No akurat tu się nie zgodzę. Na Wilanów trzeba koniecznie patrzeć w sposób perspektywiczny. Na dzień dzisiejszy do Wilanowa dojeżdżają autobusy przegubowe i w zupełności wystarczą, ale...Filip7370 pisze:Drugi przykład to mogłaby być Warszawa, po paru latach nagromadzenie przewozów na Wilanowie. Obszar ten jest zbyt dlatego oddalony by budować tutaj tramwaj a ruch ten nie dotyczy rejonów mających dostęp do tramwajów.
... nie wiem kiedy ostatni raz Byłeś w Wilanowie. Buduje się tam spore osiedle - "Miasteczko Wilanów". I jeszcze wiele lat będzie się budowało. Tramwaj do Wilanowa będzie im naprawdę potrzebny, bo o ile potoki pasażerskie mogą być nieznacznie większe, o tyle wszystkie główne ulice łączące Wilanów z Centrum szybko się zakorkują od nadmiaru samochodów, gdy tylko to miasteczko zostanie powiększone.
Tymczasem miasto nie robi w tym względzie nic - bo nie ma kasy - a zatem moja wyobraźnia podpowiada mi, że "miasteczko Wilanów" powstanie, ale ludzie utkną w jednym wielkim korku. Nawet jeśli MZA kupi autobusy 20-o metrowe, to one też będą stały w korkach
To nie lepiej te inne linie komunikacyjne pociągnąć do samego zakładu pracy?Filip7370 pisze:Dowoziłoby się pracowników tylko do dużego punktu przesiatkowego, tam zamieniają megabusa na inne linie komunikacyjne.
No to jeśli nie da się obsłużyć jakichś potoków istniejącą linią tramwajową, a nie ma potoków na nową, to puszcza się tam po prostu autobusy, a jeśli jednak potoki są, to tramwaj i w czym rzecz?Filip7370 pisze:To jest przykład chodzi mi że w mieście z komunikacją tramwajową wystąpi popyt na nią, ale jest on tak ooddalony że nie opłaca się się ciągnąć linii dojazdowej.
Buspas…J-31 pisze:Nawet jeśli MZA kupi autobusy 20-o metrowe, to one też będą stały w korkach
OK, ale w Warszawie buspasów przybywa i przybywa z nimi kłopotu. Nikt tego nie pilnuje. Policjantów jest za mało, a SM preferuje staruszki z pietruszką. Zatem blachosmrody zwyczajnie blokują buspasy... czyli to nie jest rozwiązanie.plocmaster pisze:Buspas…
Natomiast buspasy całkowicie wydzielone z jezdni to byłby dobry pomysł.
Tyle, że jest pewien problem. Pisząc ten post mam na myśli przyszłe potoki pasażerskie do "miasteczka Wilanów". O ile na Stegnach, al. Sobieskiego ma szeroki pas zieleni i można by takie specjalne pasy tam wybudować, o tyle bliżej Centrum (ul. Belwederska, al. Ujazdowskie) nie ma już takiego pasa. Jest wąsko. Al. Ujazdowskie są już zakorkowane... zatem takie długie autobusy nie uniknęłyby stania w korkach.
Czyli do Wilanowa jednak lepiej puścić tramwaj, który jadąc z Wilanowa odskakiwałby na Mokotowie, ul. Spacerową, Goworka, do istniejącej sieci - czyli do Puławskiej.
O właśnie — uniwersalnych panaceów nie ma, wszystko trzeba tworzyć pod konkretne miejsce.Tyle, że jest pewien problem. Pisząc ten post mam na myśli przyszłe potoki pasażerskie do "miasteczka Wilanów". O ile na Stegnach, al. Sobieskiego ma szeroki pas zieleni i można by takie specjalne pasy tam wybudować, o tyle bliżej Centrum (ul. Belwederska, al. Ujazdowskie) nie ma już takiego pasa. Jest wąsko. Al. Ujazdowskie są już zakorkowane... zatem takie długie autobusy nie uniknęłyby stania w korkach.
Czyli do Wilanowa jednak lepiej puścić tramwaj, który jadąc z Wilanowa odskakiwałby na Mokotowie, ul. Spacerową, Goworka, do istniejącej sieci - czyli do Puławskiej.
Ponoć Policja dość często pilnuje Modlińskiej i nie ma tam z tym większych problemówJ-31 pisze:OK, ale w Warszawie buspasów przybywa i przybywa z nimi kłopotu. Nikt tego nie pilnuje. Policjantów jest za mało, a SM preferuje staruszki z pietruszką. Zatem blachosmrody zwyczajnie blokują buspasy... czyli to nie jest rozwiązanie.
Jakoś w paru miejscach są i nikomu nic się nie stało.marekJG pisze:Bus pas to bardzo niepopularna decyzja
Ponoć. Tyle tylko, że ostatnio - właśnie w związku z Europejskim dniem bez samochodów - Gazeta Stołeczna, a potem Metro opublikowały zdjęcie pewnego mieszkańca Tarchomina, który skuszony "szybką i wygodną komunikacją miejską" postanowił pozostawić swój samochód i skorzystać z autobusu linii E4.plocmaster pisze:Ponoć Policja dość często pilnuje Modlińskiej i nie ma tam z tym większych problemów
Biedak przejechał się rano zatłoczonym autobusem, spóźnił się do pracy, a przy okazji zrobił zdjęcie jak samochody blokują buspas na Modlińskiej.
Pomijając już jego głupotę - bo jadąc autobusem trzeba wstawać wcześniej - to policja tylko czasami tam zagląda.
Buspasów w Warszawie jest coraz więcej. I po prostu policja nie wyrabia, bo wszędzie musiałaby pilnować - przykład, a właśnie al. Sobieskiego. Tam też jest buspas... i samochody normalnie po nim jeżdżą.
Ostatnio jadąc 503, byłem świadkiem jak z jeden z bocznych uliczek wyjechał sobie samochodzik osobowy i jego kierowca postanowił jechać buspasem z jak najmniejszą prędkością. Przy czym miał możliwość zmiany pasa. Kierowca autobusy świecił mu po oczach i trąbił... a ten nadal nie wzruszony jechał sobie buspasem.
Ot, taka warszawska rzeczywistość
Zrobić separatory i po sprawie. Albo coś innego — kamerki z przodu (ew. jeszcze z tyłu) autobusu, gdy kierowca owego autobusu zauważy jakiś samochód to naciska przycisk i robi zdjęcie. Później na jego podstawie policja albo SM wystawia mandat, z czego ileśtam % otrzymuje kierowca, który zdjęcie zrobił. Od razu skończyłaby się jazda buspasami.
Z buspasem na Modlińskiej i metrem? Chyba raczej głupotę tych, którzy do tego dopuściliJ-31 pisze:Pomijając już jego głupotę - bo jadąc autobusem trzeba wstawać wcześniej
To też. Oczywiście ewidentnie kolejne władze zaspały. Zresztą, gdyby nie komunistyczne władze Warszawy i ich wielka chęć do budowy metra w czasach PRL-u. To Ursynów byłby dzisiaj dokładnie w tej samej sytuacji co Tarchomin. U nas jak zwykle brakuje gospodarza z wizją trochę dłuższą niż jeden rok.plocmaster pisze:Z buspasem na Modlińskiej i metrem? Chyba raczej głupotę tych, którzy do tego dopuścili
Pomijając już kwestię sposobu dojazdu, to wiadomo, że jazda autobusem + metrem zawsze będzie trwać dłużej niż jazda samochodem, którym jedzie się najkrótszą możliwą drogą i dojeżdża bezpośrednio do celu. Zatem on jednak powinien był wstać wcześniej. To była jego wina. Myślał pewnie, że w ciągu ~10 minut znajdzie się w Centrum... a to nie jest możliwe
Mój przykład - rano z Ursynowa do Centrum jestem w stanie dojechać samochodem w 15-20 minut (o godz. 7-mej rano). W tym samym czasie autobusem+metrem => ponad 30 minut. I dlatego warto wstać wczesniej by się nie spóźnić i mieć większą rezerwę czasową
Metro nie stoi w korkach, autobus na buspasie też nie powinien, a Warszawa ponoć zakorkowana w szczycie.J-31 pisze:wiadomo, że jazda autobusem + metrem zawsze będzie trwać dłużej niż jazda samochodem, którym jedzie się najkrótszą możliwą drogą i dojeżdża bezpośrednio do celu.
Ten autobus to oczywiście dojazdówka do stacji metra? I co te metro takie wolne, przed każdym pociągiem idzie pracownik MW i ostrzega ludzi na stacjach machaniem czerwoną flagą?J-31 pisze:Mój przykład - rano z Ursynowa do Centrum jestem w stanie dojechać samochodem w 15-20 minut (o godz. 7-mej rano). W tym samym czasie autobusem+metrem => ponad 30 minut. I dlatego warto wstać wczesniej by się nie spóźnić i mieć większą rezerwę czasową
Ale właśnie czy metro nie jest najlepszym rozwiązaniem na potoki pasażerów.Bo trzeba zwrócić też uwagę na to że tramwaj w niektórych przypadkach też musi utrudniać ruch innym i robią sie problemy.Wiadomo metro to kolosalne pieniądze ale przecież to nie jest inwestycja na 5 czy 10 lat tylko na wiele wiele więcej.Raz wydane w ten sposób pieniądze powinny sie zwrócić.Tylko że w przypadku tego metra możemy dostrzec dwa problemy.Pierwszy to to jaka jest sieć metra w stolicy.A jaka jest to chyba wszyscy dobrze wiedzą-stanowczo za mało rozbudowana.No ale cóż nie możemy mieć pretensje do nikogo bo grunt że w ogóle jest tam coś takiego.A drugi problem w sumie bardziej dotyczy społeczeństwa i jego niechęci do korzystania z komunikacji zbiorowej.Nie wiem z czego to wynika może z tego ze ludzie nie chcą mieć żadnego kontaktu z osobami na które mogą sie natknąć w autobusie czy metrze.A może po prostu z tego ze każdy myśli ze samochodem będzie szybciej i w rezultacie pomyśli tak większość społeczeństwa i wsiądzie do tych swoich małych autek i ruszy na ulice.I co sie stanie?No właśnie,powstaną korki.I w sumie nikt nie dojedzie do pracy szkoły itd. tak szybko jak by sam tego chciał.Według mnie żeby był jaki kol wiek sens prowadzenia większych inwestycji w celu rozbudowy sieci komunikacji zbiorowej trzeba najpierw przekonać społeczeństwo by z niej korzystała w większej ilości i nie tamowała niepotrzebnie ruchu na drogach.
Nie zawsze. Idealnych rozwiązań nie ma.Filip pisze:Ale właśnie czy metro nie jest najlepszym rozwiązaniem na potoki pasażerów
Jakim innym? Piesi i rowerzyści sobie poradzą, autobusy to metonimia tramwaju, a blachosmrodziarze się nie liczą. Jakby jechali tym tramwajem, to by nie mieli problemów.Filip pisze:.Bo trzeba zwrócić też uwagę na to że tramwaj w niektórych przypadkach też musi utrudniać ruch innym i robią sie problemy.
Ale musi być dobre przemyślana, bo zmienią ci się potoki i metro będzie średnio przydatneFilip pisze:Wiadomo metro to kolosalne pieniądze ale przecież to nie jest inwestycja na 5 czy 10 lat tylko na wiele wiele więcej.
Tak, tylko że nie zwrócą się dosłownie, tylko np. w czystszym powietrzu, skróceniu czasu podróży etc.Filip pisze:Raz wydane w ten sposób pieniądze powinny sie zwrócić.
Jak ja nienawidzę fetyszystów metra…Filip pisze:.Pierwszy to to jaka jest sieć metra w stolicy.A jaka jest to chyba wszyscy dobrze wiedzą-stanowczo za mało rozbudowana.No ale cóż nie możemy mieć pretensje do nikogo bo grunt że w ogóle jest tam coś takiego.
Wynika to z bardzo wielu powodów.Filip pisze:A drugi problem w sumie bardziej dotyczy społeczeństwa i jego niechęci do korzystania z komunikacji zbiorowej.Nie wiem z czego to wynika może z tego ze ludzie nie chcą mieć żadnego kontaktu z osobami na które mogą sie natknąć w autobusie czy metrze.A może po prostu z tego ze każdy myśli ze samochodem będzie szybciej i w rezultacie pomyśli tak większość społeczeństwa i wsiądzie do tych swoich małych autek i ruszy na ulice.
Nie ma sensu przekonywać ludzi do kiepskiego zbiorkomu. Najpierw trzeba robić wszystko, żeby był jak najlepszy, a potem można przekonywać ludzi — niestety, w Warszawie jeszcze wiele brakuje do robienia „wszystkiego”.Filip pisze:Według mnie żeby był jaki kol wiek sens prowadzenia większych inwestycji w celu rozbudowy sieci komunikacji zbiorowej trzeba najpierw przekonać społeczeństwo by z niej korzystała w większej ilości i nie tamowała niepotrzebnie ruchu na drogach.
No dobra masz racje nie ma idealnych rozwiązań zawsze są jakieś plusy i minusy.plocmaster pisze:Nie zawsze. Idealnych rozwiązań nie ma.
No gorzej jak ci blachosmrodziarze jak ich nazywasz nie przestrzegają przepisów i któryś z nich sie wpakuje pod ten tramwaj i w sumie zrobi sie zator na całą arterie.plocmaster pisze:Jakim innym? Piesi i rowerzyści sobie poradzą, autobusy to metonimia tramwaju, a blachosmrodziarze się nie liczą. Jakby jechali tym tramwajem, to by nie mieli problemów.
No nie wiem jeśli jest duże skupisko ludzi mieszkających raczej na przedmieściach czy w części miasta bardziej oddalonej od centrum to zawsze metro sie przydaje bo tak czy inaczej ci ludzie zawsze będą próbowali sie dostać do centrum a bynajmniej taka ich część by ta inwestycja sie opłaciła.plocmaster pisze:Ale musi być dobre przemyślana, bo zmienią ci się potoki i metro będzie średnio przydatne
Tak tak a metrem sie jeździ za darmo jeszcze tak piękne czasy nie nastały i wątpię byśmy w ogóle takich dożyli.plocmaster pisze:Tak, tylko że nie zwrócą się dosłownie, tylko np. w czystszym powietrzu, skróceniu czasu podróży etc.
Z tym akurat zgadzam sie w pełni ze komunikacja zbiorowa w stolicy jest po prostu do niczego.plocmaster pisze:Nie ma sensu przekonywać ludzi do kiepskiego zbiorkomu. Najpierw trzeba robić wszystko, żeby był jak najlepszy, a potem można przekonywać ludzi — niestety, w Warszawie jeszcze wiele brakuje do robienia „wszystkiego”.
To jest skutek tego, że komunikację miejską traktuje się po macoszemu. Nie ma i nie było ludzi planujących rozwój komunikacji w dłuższej perspektywie czasowej. Prowadzono i nadal prowadzi się tylko działania doraźne.Filip pisze:Z tym akurat zgadzam sie w pełni ze komunikacja zbiorowa w stolicy jest po prostu do niczego.
A teraz, kiedy ulice są coraz bardziej zakorkowane, kolejne władze Warszawy po prostu obudziły się z "reką w kieszeni".
Nie przesadzajmy z tą tragicznie niską jakością zbiorkomu warszawskiego — wcale nie jest tak źle, choć robi się zdecydowanie za mało (jak na średnią krajową i tak dość dużo), by było coraz lepiej i nie mam tu na myśli tylko chronicznego braku pieniędzy (czego się, niestety, nie da uniknąć), tylko, jak napisał J-31 — braku długoterminowego planowania („aaa, zrobi się to, to i tamto i jakoś to będzie”) i ogólnego niedoceniania roli KM.