Praca kierowcy autobusu
Tak to prawda, ale ten dekalog kierowców z kat. B, należy rozszerzyć o ogólną niechęć do wpuszczania kogolwiek, gdziekolwiek. Ja słyszałem opinię pewnej pani, która powiedziała, cytuję:Kozik pisze:Jeden z punktów dekalogu kierowcy mówi "Nigdy nie wypuszczaj autobusu z zatoki bo potem będziesz się musiał za nim wlec i wychać jego spaliny"
Ja - w końcu też kierowca z kat. B - uznaję, że każdy ma prawo jechać, nawet autobus.Ja nie rozumiem tego "dżentelmeństwa" i nikogo nie wpuszczam przed siebie. Bo potem on jedzie, a ja stoję...
Po za tym jest jeszcze jedna zasada, a o której chyba wszyscy zapomnieli. Ta zasada mówi: "Jedź i nie Utrudniaj jazdy innym". Dlatego byłem bardzo oburzony tą wypowiedzią, którą zacytowałem powyżej i nadal się z nią nie zgadzam.
W Warszawie kierowcy autobusów, wyjeżdżających z zatoczki, wymuszają - wyjeżdżają na siłę. A ja - o ile warunki mi na to pozwalają - staram się im ułatwiać wyjazd z zatoczki.
Ostatnio zmieniony 2006-04-10, 13:39 przez J-31, łącznie zmieniany 1 raz.
Starasz sie ułatwić wymuszanie?J-31 pisze:W Warszawie kierowcy autobusów, wyjeżdżających z zatoczki, wymuszają - wyjeżdżają na siłę. A ja - o ile warunki mi na to pozwalają - staram się im to ułatwiać.
Ja jak tylko wiem, że zdążę to zawsze wyskakuję przed osobówki. Najlepszy sposób by spotęgować złość kierowcy osobówki to wyskoczyć przed niego i podziękować awaryjnymi, hehe. Większość buraków w takich sytuacjach podejmuje desperacki manewr wyprzedzenia autobusu, chociażby na czwartego, ale wyprzedzić..
Sorry, to był mój skrót myślowy, już poprawiłem - starać ułatwiać wyjazd z zatoczki oczywiścieKozik pisze:Starasz sie ułatwić wymuszanie?
[ Dodano: 2006-04-10, 14:42 ]
Niestety, obserwuję coraz większe chamstwo na drogach - mam na myśli kierowców małych samochodów. Wyprzedzanie na czwartego, utrudnianie zjechania ze skrzyżowania, ponaglanie pieszego, nawet jeśli to staruszka o kulach, etc....Kozik pisze:(...)Większość buraków w takich sytuacjach podejmuje desperacki manewr wyprzedzenia autobusu, chociażby na czwartego, ale wyprzedzić..
Dobre pytanie…J-31 pisze:A co dla Ciebie nie jest przejawem buractwa ?
Jeśli już jesteśmy w temacie — ostrzeganie awaryjnymi przed niebezpieczeństwem (np. zator). Odpowiedź zaś na to pytanie nie jest taka łatwa jak to się wydaje, gdyż wiele przejawów buractwa jest wg mnie całkiem normalnym zachowaniem, które powinno się popierać.
Na pewno nic sie nie zmieniło - przynajmniej od wprowadzenia tego przepisu. Inną sprawą jest powszechne nieprzestrzeganie przepisów - tego i innych - przyzwolenie na to oraz dość częste dziwne nadinterpretowanie zapisów prawnych na swoją korzyść. Czasami się zastanawiam czy w Prawie o Ruchu Drogowym nie powinien zostać dodany paragraf: W/w przepisy nie mają zastosowania na terenie RP Ot, polska rzeczywistość...Kozik pisze:Może coś się zmieniło w tej materii. Ja pamiętam, że w tym kontekście przestrzegano mnie jak chodziłem na kurs na prawko na autobus, by zbytnio nie ufać temu przepisowi. Jeden z punktów dekalogu kierowcy mówi "Nigdy nie wypuszczaj autobusu z zatoki...
W większości przyadków gdy uzasadnione jest dziękowanie awaryjnymi daje to satysfakcję kierowcy, który ustąpił pierwszeństwa, pokazauje mu, że to co zrobił jest doceniane, a nie na zasadzie "bez łaski" i mobilizuje do podobnych kulturalnych zachowań w przyszłości. Wcale nie czuję burakiem dziękując gdy mnie ktoś wypuścił i nawety cierpliwie poczekał zanim wyjadę bo, np. nie byłem przygotowany do tego, że ustąpi. A oprócz dziękowania awaryjnymi funkcjonuje jeszcze gest, zwany "rąsia" Podczas opuszczania zatoki wystawia się dłoń przez okienko, co jest dobrze widoczna przy opuszczaniu zatoki.„Dziękowanie” awaryjnymi to też przejaw buractwa.
@U2W Nie jestem mocny z przepisów, więc nie będę podważał Twojego autorytetu. Wiem tylko, że także u nas w zakładzie przypadki kolizji w takich okolicznościch obwiniały kierowców autobusów. Niestety nie znam dokladnych okoliczności i na czym polegała nadinterpretacja tego przepisu..
Ponownie mówię, że nie jestem żadnym autorytetem - po prostu czytam i nie staram się kombinować a w tym przypadku nie ma co kombinować, bo przepis jest jasny. Kiedyś odbyłem dyskusję właśnie na temat tego konkretnego artykułu z gościem, który oczywiście nie był kierowcą autobusu ale za to był typowym "ekspertem", takim, co wszystko wie i na wszystkim się zna. Jego interpretacja była następująca: Jest napisane, że ma obowiązek zwolnić (jakoś nie zauważył, że również w razie potrzeby należy się zatrzymać ) ale nie jest napisane, że autobus ma pierwszeństwo, więc tym samym nie musi autobusu puścić z zatoczki Drugą stroną medalu (tą, wg której odpowiedzialnością obciąża się kierowców autobusów) jest najprawdopodobniej "cudownie uniwersalny" zapis o "zachowaniu szczególnej ostrożności", który praktycznie można stosować jako argument przy każdej okazji.Kozik pisze:Nie jestem mocny z przepisów, więc nie będę podważał Twojego autorytetu... u nas w zakładzie przypadki kolizji w takich okolicznościch obwiniały kierowców autobusów.
Tak, tylko co pomyślałby o mrugnięciu taki np. zagraniczny kierowca albo ja? Pewnie coś w tym stylu, tylko w innym języku:
„Bulwa nać Nie dość, że w tej Polszy mają takie złomiaste autobusy, to w dodatku akurat ten jadący przede mną musiał nawalić! Zmienićpaszmienićpaszmienićpas…”
Nie lepiej raz mignąć kierunkowskazem lewym, a raz prawym? Na pewno nie zostanie to źle odebrane.
„Bulwa nać Nie dość, że w tej Polszy mają takie złomiaste autobusy, to w dodatku akurat ten jadący przede mną musiał nawalić! Zmienićpaszmienićpaszmienićpas…”
Nie lepiej raz mignąć kierunkowskazem lewym, a raz prawym? Na pewno nie zostanie to źle odebrane.
Przecież jeśli się nie mylę to zza granicy przyszła moda na dziękowanie za umożliwienie wyprzedzania, itp. więc dlaczego ten gest miałby być niezrozumiały dla obcokrajowca?plocmaster pisze:Tak, tylko co pomyślałby o mrugnięciu taki np. zagraniczny kierowca albo ja?
Przyznam się, że jako zwykły pracyjący śmiertelnik nie zawsze mam czas "po prostu czytać" Ale myślę że jednoznacznie wyjaśniłeś tą kwestię. To, że trzeba nieustannie zachowywać szczególną ostrożność na polskich drogach to jest standard. Poza tym jak mawiają kierowcy: nie sztuką jest nie mieć kolizji z własnej winy, sztuką jest wcale nie mieć kolizji, myśleć za siebie i innych i uprzedzać skutki cudzych błędów i głupoty".u2w pisze:po prostu czytam bo przepis jest jasny.
Możliwe, ale za granicą robi się to raczej w inny sposób a światła awaryjne służą do informowania o niebezpieczeństwach, np. o nadciągającym korku drogowym albo o tym, że kierowca autobusu właśnie wyrwał z podłogi dźwignię biegów i nie ręczy za to, co autobus zrobi.Przecież jeśli się nie mylę to zza granicy przyszła moda na dziękowanie za umożliwienie wyprzedzania, itp. więc dlaczego ten gest miałby być niezrozumiały dla obcokrajowca?
Pojedzie dalej jako automatplocmaster pisze:kierowca autobusu właśnie wyrwał z podłogi dźwignię biegów i nie ręczy za to, co autobus zrobi
Mój instruktor zawsze powtarzał - najważniejsze, żeby dojechać.. I to nie jest kwestia odpowiedzialności prawno-finansowej. Tutaj liczy się komfort i poczucie bezpieczeństwa pasażerów, ich czas, zarazem prestiż firmy, etc.u2w pisze:I tu trafiłeś w sedno
Kiedyś byłem świadkiem jak kierowca wyrwał lewarek skrzyni biegów, ale to było w ciężarówce. To był fajny widok. Nie wiem jak jest w Jelczach.plocmaster pisze:To wyrwij sobie dźwignię biegów w M11 i jedź sobie dalej.Kozik pisze:Pojedzie dalej jako automat
PS. Wczoraj wypuściłem Ikarusa (MZA) z zatoczki. Kierowca, ładnie podziękował mi ręką.
Pamiętam jak swego czasu (w PR110 lub Migach) były lewarki, które po prostu można było wyciągnąć. W razie czego służyły jako argument przekonujący w dyskusjach z co niektórymi pasażerami
Ostatnio zmieniony 2006-04-15, 20:57 przez u2w, łącznie zmieniany 1 raz.